Zamień zimową oponę na letni bieżnik!

Kochamy jeść.

I to jest fakt, a z faktami – jak wiadomo – nie dyskutuje się. Jedzenie jest naszym „paliwem napędowym” i na początku dziejów ludzkości, jeszcze w prehistorii, gdy o Mc Donalds nikt nie słyszał, pełniło ono jedną jedyną funkcję – umożliwiało przeżycie. Dawno temu nie było przypraw, a upolowaną zdobycz – jeszcze przed wynalezieniem ognia – zjadało się na surowo, wraz ze wszystkimi wnętrznościami, z którymi radziło sobie uzębienie człowieka pierwotnego.

Z upływem czasu rola jedzenia stanowczo się zmieniła. Ludzie – jako rasa – nauczyli się gotować swoje posiłki, przyprawiać je. Ciekawość, liczne eksperymenty kulinarne i oczywiście chęć zaspokojenia podstawowych potrzeb sprawiły, że odkryliśmy zupełnie nowy świat, świat pełen smaków, aromatów, wspaniałych doznań dla naszych podniebień. No i jak tu nie jeść?

By przedstawić sytuację taką, jaka jest naprawdę, trzeba wspomnieć, że w dzisiejszych czasach, często jemy więcej niż jest nam to potrzebne do przetrwania. Z jednej strony, kto nam zabroni? Z drugiej, nadmierne spożycie jedzenia, nieumiejętnie dobrana (bądź po prostu zaniechana, niechlujna) dieta i złe nawyki żywieniowe potrafią doprowadzić do wielu chorób, w tym otyłości.

Przyczyn nadmiernego spożycia jest wiele i są one rozmaite, mają różne podłoża. Czasami dodatkowe kilogramy wynikają z problemu z przemianą materii, czasami jest to kwestia rozpieszczenia i nadopiekuńczości najbliższych (kto nie miał babci narzekającej wiecznie, że jesteśmy za chudzi i wciskającej nam drugą porcję obiadu, niech pierwszy rzuci kamieniem!), a nierzadko wynika to z problemów emocjonalnych (np. popularne zajadanie smutków).

Należy pamiętać, że jakkolwiek akceptacja swojego ciała i tuszy jest bardzo istotna, tak nadmierna otyłość może doprowadzić do skrócenia życia i przedwczesnej śmierci. Dobrze jest, gdy – zanim będzie za późno – uda się nam oprzytomnieć i pomyśleć o (błędnie) kojarzącym się z katorżniczym wysiłkiem wielu ludziom procesem, którym jest odchudzanie.

Zdrowie – minimum wysiłku, maksimum rezultatu.

Wiele osób spośród nas wyobraża sobie, że odchudzanie to niesamowicie ciężki proces, wymagający olbrzymiego poświęcenia, współpracy z drogimi dietetykami, używania drogich suplementów i skomplikowanych ćwiczeń, przy których wypruwamy sobie żyły.

O ile część tych domysłów faktycznie może przyspieszyć proces odchudzania (odpowiednia intensywność ćwiczeń, restrykcyjne diety, prawidłowa suplementacja), tak podstawy odchudzania są niezwykle proste.

Przede wszystkim, należy pamiętać o nawadnianiu organizmu zgodnie z naszymi potrzebami; Instytut Medycyny zaleca, by w przypadku kobiet wypijać co najmniej dwa litry wody dziennie, zaś w przypadku mężczyzn, co najmniej trzy litry wody. Picie prawidłowych ilości wody sprawia, że nie zatrzymuje się jej tyle w organizmie, co przekłada się bezpośrednio na redukcję wagi i zmianę kompozycji ciała. Kolejną rzeczą, o której należy pamiętać jest regularne jedzenie posiłków (zaleca się spożywanie 5 posiłków dziennie, średnio co 3 godziny) zgodnie z naszym rzeczywistym zapotrzebowaniem kalorycznym – w internecie jest dostępne mnóstwo stron i kalkulatorów, które pomogą nam wyliczyć ile kalorii potrzebujemy by funkcjonować. Oczywiście, należy uwzględnić też ruch, gdyż dieta to jedynie połowa sukcesu. Nie musi to być od razu siłownia, jeśli prowadzimy raczej siedzący tryb życia, to same spacery (około 10 tysięcy kroków dziennie) już zrobią dużą różnicę.

Jeśli ciężko nam zmotywować się do tego samemu, warto rozważyć tak zwane wczasy odchudzające. Jest to opcja, którą oferuje coraz więcej miejsc w Polsce i nie tylko. W większości przypadków, takie wczasy składają się z indywidualnie dobranej diety, dużej ilości ruchu oraz ciągłej opieki profesjonalnej kadry trenerskiej, która poza pilnowaniem byśmy nie uszkodzili się podczas procesu chudnięcia, będzie również dbała o naszą motywację i dobre samopoczucie.